Strona Główna

Nasze Pieski

Galeria

Wystawy

Szczeniaki

Reproduktor

Charakter

Opis FCI

Historia Rasy

Strzyżenie Psów

Kontakt

Nasze Shih Tzu



Jak zaczęła się przygoda z Shih Tzu

W tym czasie posiadaliśmy pięknego rottweilera o groźnym imieniu Boruta (od diabła rzecz oczywista). Ulubieniec mojego syna, nieodłączny kompan do zabaw i psot. Poczciwe psisko wyglądało groźnie, duszę i serce zaś miało anioła. Kochało to wszystko: ludzi, praki, a koty u mojej mamy to nie raz budziły sięw szoku, bo Borutka korzystając z okazji wylizywał biedne zwierzę z taką dokładnością i zapałem, że po obudzeniu z jednej strony były puszyste, a od strony wylizanej zwisały z nich gluty - widok był komiczny. Nie zrażało go nawet to, że czasem trafiony był w nos ostrym pazurkiem. Przyznać też muszę, że nie był taki tolerancyjny do obcych kotów, które pakowały mu się na podwórko - ooooo tego było za wiele. Na jego terytorium? Obcy kot? Gonić, przegnać i tyle! Opowiadać by o nim można bez końce, ale do rzeczy.

Charakterek to one mają!

O tak, mają i to niesamowity, każdy inny niepowtarzalny, ogólnie ciężko by mi było cokolwiek napisać, więc spróbuję opowiedzieć o moich pociechach.

Zacznę od Roxity. Śpioch z niej niesamowity. Rano wyrwać ją z poduszek to nie lada wyczyn, z łóżka wstaje ostatnia, maniery ma księżniczki, na spacerach i na podwórku bardzo uważnie omija każdą kałużę, wraca najczyściejsza. bardzo lubi być noszona na rękach (nauczyła się siedzieć jak dziecko), uwielbia pieszczoty, ale rzadko sama się o nie upomina. Lubi jak poświęca się jej czas i potrafi na siebie zwrócić uwagę kiedy tylko chce, na różne sposoby. Najczęściej leży na grzbiecie i energicznie trzepie wszystkimi czterema łapkami, równocześnie zabawnie powarkując. Innym razem opiera dwie łapki na czyjejś nodze i przeciąga się kokieteryjnie. Wita się z wszystkimi wylewnie, ale nie wszyscy moi znajomy mają u niej względy. Sama wybiera kto może ją pogłaskać i do kogo się przytulić, nic tu na siłę się nie osiągnie. Często sobie powarkuje, czasem z zadowolenia przy zabawie, a czasem jak coś się jej nie podoba. Uparciuch z niej niesamowity, jak się uprze, że nie potrafi wskoczyć na sofę, to nie i już! Trzebą jąwysadzić i koniec, a za jakiś czas podczas zabawy zapomina o tym i z zapałem skacze nas sofę, za chwilę jest już na fotelu i tak do oporu.

Całkiem inny jest Tofifi: bardzo grzeczny, posłuszny, z najpiękniejszymi oczami na świecie. Wykorzystuje każdy moment, żeby być blisko mnie, uwielbia głaskanie i drapanie po brzuszku, wita się z każdym bardzo wylewnie. Bardzo często chcąc zwrócić na siebie uwagę przynosi w pyszczku zabawkę i domaga się zabawy, albo co najmniej przytulenia i pochwalenia jaki jest super. Jak wspomniałam jest najgrzeczniejszy, ale też największy brudasek jakiego widziałam. Na widok jakiejkolwiek kałuży czy błotka oczy błyszczą mu bestialsko i łobuz jeden pakuje się w sam środek tego czegoś, a jeżeli nie zareaguję w porę, to widok jest opłakany, a kąpiel murowana. Uważa się za przywódcę stada i radzi sobie nawet z naszą Emilką (Tosa Inu, 50kg). Jest niesamowitym rozjemcą, w razie złego zachowania stawia do pionu agresora. Foru u niego mają tylko szczeniaki, jest bardzo opiekuńczy i wyrozumiały (nakręciliśmy filmik jak opiekuje się swoimi dziećmi, widok niesamowity).

Edi to synek Roxity i Tififiego, mieszanka wybuchowa. Domaga się pieszczot i uwagi przez 24 godziny na dobę i cały czas mu mało. Nie ma znaczenia które z nich wołam, on zawsze jest pierwszy, uważa się za pępek świata. Przyczynił się do tego mój syn, który rozpieszcza go do granic możliwości. Jest prowokatorem wszystkich zabaw i psot, zawsze niezmęczony, zawsze wesoły. Tak więc trzy psy, trzy różne osobowości i trzy różne charaktery. Łączy je to, że wszystkie są pieszczochami, uparciuchami i kanapowcami. Nikt ich nie doścignie w aktorstwie, a w razie najmniejszych dolegliwości potrafią nieźle nastraszyć właściciela. Pewne jest również to, że jak wejdziemy w posiadanie takiego gagatka bardzo szybko zauważymy, że nei da się go nie kochać. Zawładnie sercem każdego i zdobędzie miejsce najważniejszego członka rodziny.

Co Shih Tzu jada?

Kąpię moje pociechy średnio co półtora - dwa tygodnie. Przed kąpielą rozczesuję psiaka spryskując sierść (nigdy nie robię tego na sucho). Szamponu używam dla psów długowłosych i tu nie wybrzydzam - ma dobrze zmyć brud, taka jego rola. Jeśli chodzi o odżywki, to kupuję dobrych firm. Niestety, tu nie oszczędzam. Żadnych nazw nie podam, bo i tak nic to nie da, każdy musi dopasować odżywkę indywitualnie do potrzeb swojego pieska, jak wspomniałam mam ich trzy sztuki, a każdy psiak ma inną odżywkę. Jeżeli chodzi o rozczesywanie, to używam grzebieni, szczotką można wygładzić - na pewno nie rozczesać. Już nie raz widziałam Shih Tzu czesanego szczotką, rezultat jest opłakany. Szczotka nie dochodzi do skóry, podszerstek się zbija i robi się filc z którym już nic się nie da zrobić. Właściciel pieska zawsze się tłumaczy, że przecież czesał go szczotką co drugi dzień, ale uwierzcie mi to nie jest czesanie, to jest głaskanie psa. Rozczesujemy więc sierść starannie, tak aby grzebień miał kontakt ze skórą. Jak wspomniałam, zawsze używamy odżywki przy rozczesywaniu (może być nawet rozcieńczona z wodą).

Jeżeli ktoś nie ma czasu na rozczesywanie proponuję psiaka zawczasu ostrzyc, w dobrze dobranej fryzurze wygląda świetnie. Mam salon strzyżenia psów i uwierzcie mi, właściciel zadowolony, a psiak jeszcze bardziej. Oczywiście jeżeli chodzi o psy, które mają być wystawiane to całkiem inna śpiewka. Sprawa nie jest prosta, wymaga to dużego samozaparcia i systematyczności. Niech nie zwiedzie Was widok pięknego psa na wystawie, który wygląda jak przepiękna maskotka z sierścią gładko wyczesaną, czasami wręcz ciągnącą się za psiakiem i marzymy "o, taki piesek na mojej kanapie, zawsze elegancki, jak zabawka". Nic bardziej złudnego! On tak nie wygląda na codzień, te pieski przygotowywane są do wystawy wiele godzin przed, od małego w domu chodzą pozawijane w papiloty, które rozwija się tylko do wyczesania i na wystawie, a potem zakładane są z powrotem. Wiem coś o tym, a najwięcej mógłby poopowiadać o tym moj Tififi, który przechodził przez tą gehenną. Oczywiście uzyskał tytuł Czempiona Polski, ale co przeżyliśmy to nasze. Obydwoje byliśmy nieszczęśliwi, wyobraźcie sobie wyjście na spacer: rozczesywać papiloty, czy wychodzimy z psem w papilotach? Ciężki wybór, bo gorąco i jak biedaka zapakować w ubranko. Jak wyjeżdżał z nami na wczasy to plotłam mu warkoczyki i wiązałam frotkami, wyglądał jak "pacynka", ale nie było wyjścia - albo wystawy, albo ładny psiak na codzień.

Kopiowanie zdjęć i artykułów bez zgody autora zabronione | Copyright © Maciej Oleniacz 2012-2018
Hodowla Psów Rasowych Perła Dalekiego Wschodu - Shih Tzu, Tosa Inu, Cavalier King Charles Spaniel
Mapa Strony - Site Map

Początek strony